Laboratorium Muzycznych Fuzji | Dwiki Dharmawan – Pasar Klewer
Producent, ikona kultury, działacz pokojowy, a wreszcie klawiszowiec i kompozytor. Dwiki Dharmawan, bo o nim mowa, dla wielu nawet zagorzałych fanów awangardy i fusion z pewnością jednak znany jeszcze nie jest. W Polsce, ośmielę się powiedzieć, raczej mało kto o nim słyszał. W Indonezji działa już od ponad 30 lat i trzeba przyznać, że rozgłos w państwie z około 250-milionową populacją to już wielkie osiągnięcie. Poprzednia płyta – wydawana w tym samym roku – „So Far So Close” (2016) dała mu jednak znacznie ważniejszą gloryfikację kariery i dostęp do publiczności Zachodu. Kto jak kto, ale Moonjune Records misję szerzenia nieznanych nam kultur muzycznych wykonuje więc doskonale.
Nowy projekt jest równie ambitny, chociaż o tym mówi już sam rozmiar wydawnictwa, a jest ono dwupłytowe. o jego wadze świadczyć może również fakt, iż wspierają go również tacy koledzy z wytwórni jak Mark Wingfield oraz Nicolas Meier. Kompozycje są niesamowicie ekspansywne, co rzuca się na uszy jako pierwsze. Bardzo bogate konstrukcje utworów nie tracą jednak na spójności dzięki ciągłemu sponiewieraniu elementów tematu głównego. Punkty kulminacyjne są niekiedy tak silne, że mogą słuchacza wstrząsnąć swoim przepychem. Z jednej strony niepotrzebnym, no bo ile można w końcu tych dźwięków w jednym takcie upchać. Z drugiej strony, mimo ewidentnego poczucia chaosu jest on kontrolowany i nawet na chwilę nie traci swojej melodycznej barwy, chociaż trzeba przyznać, że pod tym względem poprzedni album był znacznie bardziej przystępny. Beztroskość aranżacji ma jednak swoją cenę. Być może mam jednak takie wrażenie ze względu na bardzo rozbudowane elementy improwizacji, które niekiedy spuszczają słuchacza ze smyczy zainteresowania.
Pianista tego projektu jest niezwykle intensywną osobą z bardzo masywnym dźwiękiem klawiszy i rozwiniętą techniką często zakrawającą o pyszną ekstrawagancję. Muzyka pozbawiona jakichkolwiek kompleksów i takich mieć nie powinien żaden z udzielających się na tym materiale muzyków. Co ważne, lider postanowił zrezygnować z grania na Fender Rhodes, organach Hammonda czy Mooga. Płytę zdobi czysta wizja pianina, która jednak ku mojemu zaskoczeniu wnosi wielokrotnie w utwory sporo niekonformistycznych wyrażeń swojego brzmienia.
Leave a Reply